W bieżącym roku mają się odbyć w PRL wybory. Sądząc po obecnych nastrojach społeczeństwa odbędą się w nastroju apatii i rezygnacji. Zastanawiam się, czy nie warto zorganizować kampanii ze skreślaniem najbardziej skompromitowanych kandydatów, czy za oddawaniem białych kartek. Wydaje mi się, że jest wskazane podniesienie temperatury walki, i że trzeba wybierać formy demokracji, które nie narażałyby zbytnio ludzi i byłyby względnie popularne.
Rzucenie więc np. hasła bojkotowania wyborów zapewne by nie chwyciło. Jest ma się rozumieć szereg wariantów, jak np. skoncentrowanie się na kilku osobach specjalnie niepopularnych. Będę również próbował wysondować (jeśli mi się uda) wśród „aktywu” studenckiego, czy byłby klimat, by studenci np. spróbowali wysunąć swoich kandydatów, jak to miało miejsce w wyborach [19]57 r. z Tejkowskim w Krakowie. Ciekaw jestem Pana zdania w tej sprawie, tym bardziej że o skuteczności można myśleć jedynie w wypadku, gdyby radio taką akcję podjęło.
Paryż, 25 marca
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
Po co to wszystko się odbywa? Jaki jest cel operacji wyborczej? Dlaczego partia, która sprawuje monopolistyczną, dyktatorską władzę w kraju od chwili zakończenia wojny, organizuje wybory do Sejmu i tak bardzo się stara, aby udział obywateli w akcie wyborczym był jak najliczniejszy, a wyniki głosowania tak fantastycznie jednoznaczne?
Przyczyna pierwsza wiąże się z koniecznością zachowania pozorów legalizmu, bez którego państwo nie może funkcjonować w sferze prawa i stosunków między władzą a obywatelem. [...]
Przyczyną drugą jest chęć wciągnięcia jak największej liczby obywateli do moralnej współodpowiedzialności za panujący w Polsce ustrój i za podejmowane przez partię lub narzucane przez Moskwę decyzje. Człowiek, który zgadza się na udział w wyborczym przedstawieniu i milcząco toleruje fakt, że każe mu się „wybierać” posłów, których już ktoś inny wyznaczył – taki człowiek będzie potem bardziej skłonny do tolerowania i innych, mniej dla niego obojętnych poczynań władzy. [...]
Każdy Polak winien zadać sobie pytanie – jak tym razem ustosunkować się do tego aktu? Sprawa jest jasna. [...] Najskuteczniejszym i najbardziej wymownym krokiem jest w tej sytuacji powstrzymanie się od udziału w głosowaniu.
Warszawa, luty
[datowanie przybliżone]
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Wielce Szanowny Panie Prezydencie
[...]
W chwili obecnej przystąpienie ponowne do pracy nad ordynacjami wyborczymi wymagałoby jednak czasu i zapisany w Konstytucji termin ogłoszenia przez Prezydenta wyborów oraz data przeprowadzenia wyborów znalazłyby się w niebezpieczeństwie. Uważam, że nie można jakimkolwiek grupowym interesom wyborczym podporządkowywać interesu Państwa. Wybory w październiku są nie tylko wymogiem konstytucyjnym, ale także odpowiadają potrzebom Rzeczypospolitej: jak najszybciej powinien pojawić się parlament powołany w demokratycznych i wolnych wyborach. Tą racją będzie się kierował Klub Parlamentarny Unia Demokratyczna głosując ponownie za ordynacjami uchwalonymi przez Sejm i Senat.
Wyrażam też przekonanie, że żadne tzw. radykalne rozwiązania polityczne, które niektóre ugrupowania polityczne postulują przeciwko porządkowi konstytucyjnemu, nie znajdą poparcia Pana Prezydenta.
Pragnę Pana zapewnić, Panie Prezydencie, że Klub Parlamentarny Unia Demokratyczna odnosi się z najwyższym szacunkiem do Prezydenta RP i ufa, że wszystkimi działaniami Prezydenta kieruje i będzie kierować poszanowanie prawa, demokratycznych zasad życia publicznego oraz dobra wspólnego, jakim jest nasze państwo.
Bronisław Geremek
ok. 13 czerwca
„Gazeta Wyborcza” nr 605, z 13 czerwca 1991.
Są w dziejach państw i narodów chwile szczególne. Chwile przełomowe. Taką chwilą jest dzień dzisiejszy. Czekaliśmy długo. Przeszło pół wieku. Wybrany w wolnych wyborach prezydent otwiera pierwsze posiedzenie wyłonionego w wolnych wyborach parlamentu. Osiągnęliśmy to, o co walczyły pokolenia Polaków.
[...]
Zmieniła się i zmienia polska scena polityczna. Wybory parlamentarne były kolejną lekcją demokracji. Lekcją trudną, bez podręczników i bez nauczycieli.
Przez wiele lat żyliśmy w systemie zbudowanym na fałszu. Odległym od demokratycznego ładu i systemu wartości, który demokracja i polska tradycja wykształciły. Niektóre nazwy były – pustym dźwiękiem, instytucje – rekwizytami, deklaracje – szeleszczącym papierem.
Budując nasz polski dom przywróćmy słowom ich treść. A składanym deklaracjom pozostańmy wierni.Wiem, dokąd idziemy. Nie oglądając się do tyłu pamiętajmy, skąd przychodzimy. To tradycja nadaje nam tożsamość. Odróżnia od innych. To ona pozwoliła nam przetrwać lata rozbiorów, okupacji i zniewolenia.
[...]
Mówimy często o naszym "powrocie" do Europy. Byliśmy w niej zawsze, nie tylko geograficznie. To po Jałcie ją podzielono „żelazną kurtyną”, murem, zasiekami. Kurtyna opadła. Mur legł w gruzach, nic nas nie dzieli. Wędrują ludzie i idee.
[...]
Przed nami dzieło naprawy Rzeczypospolitej. [...]
Przed Wysoką Izbą wiele spraw do rozwiązania. Ogrom tworzenia, społeczeństwo zmęczone, podzielone i niezadowolone. Wielkie zwycięstwo przyszło na drodze ewolucyjnej, poprzedzone wieloma kompromisami. To są koszty tego stylu walki, bez strzału doprowadziliśmy do wolnej III Rzeczypospolitej. Może była inna droga. Może była niższa cena, może w 1970 roku wychodziłem ze Stoczni Gdańskiej pokonany, w szpalerze czołgów, westchnąłem do Boga - jak pokonać ten system, tę armię – bez przelewu krwi. I oto dziś, jako prezydent Rzeczypospolitej, mogę powiedzieć w demokratycznie wybranym parlamencie: mamy wolną Polskę. Trzeba tę wolność dobrze zagospodarować. Z pożytkiem dla wszystkich obywateli.
Warszawa, 25 listopada
„Gazeta Wyborcza” nr 275, z 26 listopada 1991.
Zgodnie z konstytucją Rzeczypospolitej władza należy do narodu. Logiczne więc, że w sytuacji, gdy parlament odmawia zaufania rządowi, a sam nie jest w stanie określić nowej koncepcji rozwoju kraju, Prezydent zwraca się właśnie do władzy najwyższej. Do narodu. Dlatego zdecydowałem się rozpisać nowe wybory parlamentarne. Niechaj przemówi naród. Niech wybierze tych, do których ma zaufanie.
Nowe wybory dadzą szansę porównania wyobrażeń władzy z poglądami, pragnieniami i oczekiwaniami ludzi. Umożliwią zabranie głosu całemu społeczeństwu. Nie tylko tym, którzy potrafią czynić z niego użytek na co dzień. Także tej milczącej większości.
Dzieło reform nie może być zatrzymane w pół drogi. Musimy je konsekwentnie i z uporem realizować. Nowy parlament powinien sprostać czekającym nas wyzwaniom. Czas po temu najwyższy. Niezbędny jest strategiczny program rozwoju kraju. Bardziej zdecydowane działania. Potrzebny jest "plan główny" dla Polski. Konieczny jest nowy impuls dla reform.
[...]
Zapewniam naszych przyjaciół, że nadal baczyć będę, by nikt i nic nie przeszkodziło naszym reformom. Polska - jestem przekonany - jest i będzie miejscem stabilizacji w Europie.
Przed nami przedwyborcza batalia. Niektórzy już ją rozpoczęli. Inni zdążyli nawet wyjść na ulicę. Jako Prezydent Rzeczypospolitej apeluję do wszystkich: niech kampania ta będzie ostra. Ale niech wypełnia ją obywatelska troska. Troska o Polskę, która jest i powinna być dobrem najwyższym. Niech będzie wolna od demagogii, insynuacji i pomówień.
Historia rzadko dawała Polakom tak wielką szansę. Teraz ją mamy. Polska jest wolna i suwerenna. Sami o sobie decydujemy. Od nas zależy nasz los. Nasza przyszłość.
„Gazeta Wyborcza” nr 126, z 1 czerwca 1993.
„Gazeta Wyborcza” nr 162, z 14 lipca 1993.
Rok 1989 był przełomowym w powojennej historii naszego kraju, Europy i świata. Był końcem ponad 40-letniego okresu podziałów i początkiem tworzenia nowych jakości. Dla Polski był rokiem odzyskania pełnej suwerenności i możliwości stanowienia Narodu o własnym losie. Dla Europy i świata – końcem zimnej wojny, który dał możliwość nawiązania nowych stosunków w duchu współpracy. Był to „Czas wielkiej zmiany”.
W 1989 roku odbyły się w Polsce wybory do Sejmu i Senatu, w których Naród po raz pierwszy od II wojny światowej mógł rzeczywiście wybierać swoich przedstawicieli. Wybory czerwcowe, choć nie były jeszcze w pełni demokratyczne, zasadniczo zmieniły sytuację polityczną kraju. Były one pierwszym krokiem ku wolności. Wybory czerwcowe położyły podwaliny pod państwo prawa i gospodarkę rynkową. Z tych wyborów wywodził się pierwszy od ponad 40 lat niekomunistyczny rząd w Europie Środkowo-Wschodniej, którym miałem zaszczyt kierować. Od wyborów czerwcowych minęło już dziesięć lat. Czas zaciera w naszej pamięci tamte wydarzenia. Wielkość i waga spraw, które w tym dziesięcioleciu miały miejsce, również oddalają owe pierwsze chwile wolności. Warto je wspominać i przypominać, abyśmy wiedzieli, z jakim trudem Polacy budowali demokrację.
Wszystkim zwiedzającym tę wystawę chciałbym zostawić przesłanie – fragment mojego expose – „Pragniemy godnie żyć w suwerennym, demokratycznym i praworządnym państwie, które wszyscy – bez względu na światopogląd, ideowe i polityczne zróżnicowanie – mogliby uważać za państwo własne”.
Warszawa, 4 czerwca
„Gazeta Wyborcza” Zielona Góra nr 130, z 7 czerwca 1999.